Karolina Prałat dla NiceSportOnline.pl: „Każdy mecz oglądamy w domu”
18 listopada 2020Rozmawiamy z Karoliną Prałat byłą podprowadzającą Unii Leszno. W rozmowie z naszym portalem piękna Karolina opowiada, jak zmieniło się jej życie po zakończeniu pracy w klubie.
Minęło już trochę czasu, od kiedy przestałaś być podprowadzającą w Lesznie. Czy od tego czasu dużo zmieniło się w twoim życiu?
Tak to prawda minęło sporo czasu, odkąd nie jestem już podprowadzającą Unii Leszno, a życie od tego czasu zmieniło się diametralnie. Wyszłam za mąż, mam wspaniałą córeczkę, na której punkcie całkowicie oszalałam (uśmiech). Skończyło się młodzieńcze, beztroskie, imprezowe życie, a zaczęło prawdziwe dorosłe życie rodzinne.
Nadal bywasz na zawodach żużlowych na Stadionie im. Alfreda Smoczyka? Śledzisz zmagania „Byków” na bieżąco?
Oczywiście śledzę zmagania naszych „Byków”, trzymam za nich kciuki i zawsze pojawia się dreszczyk emocji i szereg wspomnień, kiedy tylko oglądam mecz. Niestety mając małe dziecko ciężko je zostawić i iść na stadion, dlatego każdy mecz oglądamy w domu.
Pamiętam, że aktywnie działałaś w grupie Mażoretek? Nadal poświęcasz czas swojej pasji?
Tak mażoretki to moja praca, ale również ogromna pasja, którą dzielę razem z siostrą. Niestety obecna sytuacja zatrzymała nas całkowicie, nie możemy trenować na sali, występować to przygnębiające. Nasze treningi odbywają się teraz poprzez zajęcia on-line bez możliwości pokazania innym, na co nas stać. W obecnym roku miałyśmy szansę stanąć, na estradzie Mistrzostw Świata co było dla nas największym marzeniem. Niestety wszystkie wyjazdy, mistrzostwa zostały odwołane.
Czy twoje życie uległo dużej zmianie z powodu ograniczeń związanych z wirusem?
Dla każdego z nas ta sytuacja jest bardzo trudna. Praca zmieniła się całkowicie, a plany zostały rozwiane przez wiatr. Obecnie, jak i w sumie od dłuższego czasu pracuję zdalnie w domu, co nie przynosi mi wiele zadowolenia czy satysfakcji. Staram się przyzwyczaić do obecnej sytuacji, nie wychodzimy w żadne publiczne miejsca, ograniczyliśmy wszelkie spotkania z bliskimi i mam nadzieję, że szybko ten kryzys minie i wrócimy do normalności.
Czym się aktualnie zajmujesz na co dzień?
Na co dzień poświęcam się domowym obowiązkom (uśmiech). Wiem nie brzmi to zbyt atrakcyjnie, ale należę do osób, które muszą zrobić wszystko same, bo wtedy mam pewność, że nie trzeba nic poprawiać. Jestem okropną pedantką i uwielbiam mieć wszystko na swoim miejscu, a przede wszystkim w czystości i porządku. Bałagan na mnie działa jak płachta na byka (śmiech). Oczywiście również pracuję i jestem szczęśliwą żoną oraz mamą. I mimo tego, iż świat się troszeczkę zatrzymał to mi i tak brakuje czasu na wszystkie zaplanowane i ułożone w głowie zadania i obowiązki.
Jak w obecnych czasach spędzasz wolny czas?
Mój wolny czas spędzam zazwyczaj z mężem i córką oraz oczywiście z siostrą bliźniaczką (jak zawsze nierozłączne), ale obecne czasy nauczyły mnie również życia w zwolnionym tempie. Nie muszę każdego dnia gdzieś gonić, spieszyć się. Mam czas na naukę języków obcych, przeczytanie książki czy po prostu na zrelaksowanie samej siebie.
Jakbyś dostała propozycję powrotu na stanowisku podprowadzającej w klubie, to byś z niej skorzystała? Czy to już zamknięty rozdział w twoim życiu?
Często zadaję sobie sama to pytanie i wtedy pojawia się uśmiech na mojej twarzy z jednej strony chęć oderwania się od codzienności, dreszczyk emocji, kolejna przygoda. Z drugiej jednak strony rozsądek, który mówi oj kochana stop. Miałaś swoje pięć minut w życiu, teraz masz rodzinę. Fajnie byłoby znowu stanąć pod taśmą, pośmiać się z wszystkimi ludźmi, żużlowcami ekipą, która wtedy nas otaczała, byłoby bardzo ciekawie, kiedy mogłybyśmy na jeden mecz wskoczyć z dziewczynami (naszym starym składem) i poczuć się jak kiedyś tym bardziej, iż większość z nas już ma rodziny i dzieci. Takie seniorki w akcji (śmiech), ale szczerze mówiąc ten etap już chyba za nami teraz czas na młodsze pokolenie, a ja wolę ten czas spędzić z córką i mężem być blisko cieszyć się z nimi wspólną chwilą.
Ostatnie pytanie, co myślisz o koronawirusie?
W mediach społecznościowych trafiamy na mnóstwo fałszywych informacji, publikowanych z niewiedzy lub dla zabawy straszenia innych. W końcu nie jesteśmy pewni, czy zachowując znane nam w przypadku np. grypy środki ostrożności, możemy zminimalizować ryzyko zagrożenia. Na naszych lękach żerują sprzedawcy cudownych środków lub po prostu maseczek ochronnych, ale ja wychodzę z założenia, iż lepiej przestrzegać panujących obecnie zasad i nie przekonać się na własnej skórze czy faktycznie jest ten wirus taki straszny. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie musiałabym się rozstać z córeczką, bo jestem chora. Dlatego chronię moje dziecko i siebie jak najlepiej potrafię. Nie biorę udziału w zgromadzeniach, nie spotykam z nikim, nie wychodzę bez sensu i mam nadzieję, że nas ten wirus nie dotknie.
Źródło: inf. własne