Dagmara Krause dla NiceSportOnline.pl: „Byłam na dwóch castingach na podprowadzającą”
25 grudnia 2020Rozmawiamy z Dagmarą Krause od lat związaną ze sportem żużlowym. Kibice naszą piękną rozmówczynię doskonale kojarzą z roli podprowadzającej w toruńskim klubie. Dagmara od kilku lat jest też jedną z SEC Grils. W 2017 roku w konkursie Miss Startu PGE Ekstraligi 2017 zajęła drugie miejsce.
Od jak dawna interesujesz się żużlem?
Mija dwunasty rok, odkąd regularnie oglądam, czy też uczestniczę w zawodach żużlowych. Choć pamiętam, że już wcześniej ten sport pojawiał się w moim życiu. Nie raz i nie dwa zdarzyło mi się pójść na trybuny Polonii wraz z rodzicami czy też w niedzielne popołudnie słuchać transmisji w radioodbiorniku.
Czy jeszcze się uczysz?
Mówi się, że człowiek uczy się przez całe życie (uśmiech). Natomiast jeśli chodzi o nauczanie akademickie to ten etap mam już za sobą. Ponad dwa lata temu obroniłam tytuł magistra.
Opowiedz, nam czym się jeszcze interesujesz oprócz żużla, bo z pewnością to nie jedyna twoja pasja.
Może i żużel nie jest jedyną pasją, ale chyba śmiało można powiedzieć, że stoi na pierwszym miejscu. Oprócz tego bardzo lubię także inne dyscypliny sportu, choć na pewno nie zalicza się do nich piłka nożna. Byłam aktywna fizycznie już od młodych lat. Trenowałam lekkoatletykę, taekwondo, a następnie miałam zajawkę na kalistenikę. Z chęcią oglądam siatkówkę, wspomnianą wcześniej lekkoatletykę czy też wyścigi Formuły 1 w sezonie cieplejszym, a skoki narciarskie w sezonie zimowym. Przy tym pytaniu nie mogę także pominąć mojego zamiłowania do podróży. Czuję, że przy planowaniu każdych wakacji towarzyszy mi niezwykle wysoki poziom endorfin. Miałam szczęście odwiedzić do tej pory dwadzieścia krajów i wiem, że moja lista nie zamknie się na tej liczbie.
Czym zajmujesz się na co dzień?
Jeśli chodzi o karierę zawodową, to aktualnie pracuję w branży finansowej. Oprócz tego oddaję się codziennym zdaniom. Ostatnio bardzo dużo czasu spędzam w kuchni, relaksując się przy wymyślaniu i wypiekaniu różnych słodkości.
Czy zdarza Ci się również jeździć na inne imprezy żużlowe poza twoje miejsce zamieszkania?
Tak naprawdę to nie mam innej opcji i muszę opuścić moje miejsce zamieszkania, aby móc oglądać zawody na żywo. Nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie żużel wrócił do Warszawy, gdzie mieszkam już od czterech lat. W ostatnich latach, praktycznie wszystkie wyjazdy wiązały się z pracą, co zupełnie mi nie przeszkadzało, gdyż łączyłam przyjemne z pożytecznym, chociaż kilka razy zdarzyło mi się ruszyć w Polskę po to, aby po prostu obejrzeć żużel ze stadionowych trybun.
Gdzie wybrałabyś się na swoje wymarzone wakacje?
Jakiś czas temu stworzyłam sobie krótką listę miejsc, które są moimi wakacyjnymi must have. Szczerze mówiąc pozostała na niej jedna niezrealizowana pozycja – Australia. Jeszcze nie mam konkretnego planu, ale wiem, że i to miejsce kiedyś przestanie być dla mnie zagadką.
Jak to się stało, że zostałaś podprowadzającą? Możesz, nam zdradzić jak wyglądał casting?
Byłam na dwóch castingach na podprowadzającą. Pierwszy z nich dotyczył podjęcia współpracy z klubem z Torunia, drugi zaś uczestnictwa w Indywidualnych Mistrzostwach Europy oraz cyklu Speedway Best Pairs. Co do tego pierwszego zapadło mi w pamięci sprawdzenie naszej koordynacji ruchowej oraz predyspozycji do tańca. Wszystko odbywało się pod czujnym okiem trenera Piotra Jagielskiego, który w moim debiutanckim sezonie tworzył i uczył nas układów prezentowanych następnie pod taśmą na Motoarenie. Drugi casting był bardziej skomplikowany i składał się z dwóch etapów. Część finałowa miała miejsce w Mikołajkach, kiedy to podczas 2 lub 3-dniowego zgrupowania została wybrana czwórka dziewczyn dołączających do SEC Girls.
Byłaś przez parę lat podprowadzającą w Toruniu. Czy twoim zdaniem jest duża różnica pomiędzy podprowadzaniem w klubie, a byciem SEC Girls?
Zacznę od tego, że co roku nie mogłam doczekać się oficjalnej informacji dotyczącej miejsc rozgrywania poszczególnych rund cyklu SEC (uśmiech). I to na pewno jest największą różnicą – możliwość dość dalekich wyjazdów, choć ostatni sezon pod tym kątem znacząco się różnił od pozostałych. Do tego praca dla firmy One Sport to nie tylko podprowadzanie podczas zawodów. Nasze obowiązki zazwyczaj zaczynały się już rano, a nawet i dzień przed zawodami. Często miałyśmy dodatkowe zadania typu akcja promocyjna, selfie time, udział w konferencji i wiele innych. Ostatnio też pomagałam przy otoczce dotyczącej wyboru kasków przed finałami. Do tego dochodzą takie rzeczy jak profesjonalnie przygotowana prezentacja przed zawodami i dekoracja po. Tego wszystkiego nie było podczas zawodów ligowych, gdzie na dobrą sprawę jedynym dodatkowym elementem było losowanie zestawu startowego i tak jak w zawodach SEC – prezentacja drużyn, choć w mocno okrojonej wersji. Mimo, że powyższe wskazuje na ewidentne „zwycięstwo” Mistrzostw Europy, to muszę przyznać, że na Motoarenie był jeden znaczący plus – choreografie taneczne przed każdym z biegów.
Gdzie widzisz siebie za dziesięć lat?
Przy boku kochającego Męża, w ciepłym, pełnym szczęścia klimacie rodzinnym.
Masz swojego ulubionego żużlowca?
Mam, a nawet dwóch, lecz cenię ich za inne cechy. Emil Sajfutdinow – zawodnik, który od początku kariery był związany z Polonią Bydgoszcz. Strasznie waleczny, niestety nie mniej pechowy. Moim zdaniem już dawno powinien sięgnąć po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Takich zawodników po prostu lubi się oglądać, to dla nich zasiada się na trybunach. Drugim jest Szymon Woźniak, choć ma zupełnie inny styl, niż ten, którym może się pochwalić Emil. U Szymona jednak bardzo cenię jego pracę i dążenie do celu. Nie odbierając mu talentu, pokazuje, że chcieć to móc. Przy tym jest bardzo poukładany i z przyjemnością słucha się wywiadów z jego udziałem.
Jak sobie radzisz w czasie trwającej nadal epidemii koronawirusa?
Mogę stwierdzić, że pandemia nie zmieniła mojego życia o 180 stopni. Owszem, nie jestem pocieszona z racji zamknięcia różnego typu atrakcji, restauracji czy też niemożności wynajęcia małego lokum ze znajomymi na Sylwestra. Ale mimo to udało mi się w tym roku przysłowiowo wstrzelić w okienka względnego spokoju i odbyć dwa wyjazdy zagraniczne, czy też pracować jako SEC Girl na Mistrzostwach Europy oraz jako reporterka w Wybrzeżu Gdańsk. Jest to inna rzeczywistość, niż ta, do której przywykliśmy w ciągu poprzednich lat swojego życia, ale czym byłoby życie bez nadziei – bez nadziei na to, że w przyszłym roku już będzie „normalnie” (uśmiech).
W jaki sposób w obecnych czasach spędzasz wolny czas?
Staram się korzystać z tego, z czego mogę. Na szczęście nie są zabronione spacery czy prywatne spotkania ze znajomymi. W wielu punktach funkcjonują także korty do squasha. Do tego wydaje mi się, że gry typu planszówki mają obecnie swoje drugie życie.
Źródło: inf. własne